Kiedy w roku 1512 Lorenzo de Medici odzyskał władzę w Republice Florenckiej, rozpoczął czystkę, której ofiarą padł sekretarz II Kancelarii Signorii, Niccolo Machiavelli. Straciwszy pracę po czternastu latach wiernej służby republice, Machiavelli zajął się tym, czym para się wielu emerytowanych polityków obecnej doby: został komentatorem politycznym. Nie mogąc występować w telewizji, napisał książkę: Książę – wiekopomne dzieło oskarżane o amoralizm (głównie z powodu maksymy, że `cel uświęca środki`) i w istocie rewolucyjne w epoce renesansu, gdyż formułujące obowiązującą do dziś w myśli politycznej tezę, że na arenie politycznej nie ma miejsca na imperatywy moralne i teologiczne. `Nie jest przeto koniecznym`, pisał Machiavelli, `by książę posiadał wszystkie (`) zalety (`), lecz jest bardzo potrzebnym, aby wydawało się, że je posiada. śmiem nawet powiedzieć, że gdy się je ma i stale zachowuje, przynoszą szkodę, gdy zaś wydaje się, że się je ma, przynoszą pożytek: powinien więc książę uchodzić za litościwego, dotrzymującego wiary, ludzkiego, religijnego, prawego i być nim w rzeczywistości, lecz umysł musi mieć skłonny do tego, by mógł i umiał działać przeciwnie, gdy zajdzie potrzeba`. Nie trzeba zbyt dużej wyobraźni, by dostrzec paralele między makiawelicznym księciem a wieloma współczesnymi politykami, a być może nawet ich większością. Fragment początkowy tekstu: Ci, którzy pragną pozyskać łaskę księcia, stają najczęściej przed Nim z tym, co mają najbardziej wśród swoich rzeczy drogiego i co Mu, jak widzą, największą sprawi przyjemność. Przeto częstokroć ofiarowuje się im konie, broń, złotogłów, drogie kamienie i podobne kosztowności, godne Ich wielkości. Otóż i ja, pragnąc złożyć jakieś świadectwo swej czołobitności względem Waszej Wysokości, nie znalazłem pośród swego mienia droższej mi i cenniejszej rzeczy niż znajomość czynów wielkich mężów, nabytą długim doświadczeniem w sprawach nowożytnych i ciągłym rozczytywaniem się w starożytnych: tę znajomość, bardzo sumiennie i długo przemyślawszy i rozważywszy, zawarłem obecnie w tym dziełku, które posyłam Waszej Wysokości. A chociaż wiem, że nie jest ono Jej godnym, jednak mam niezłomną ufność, że przez łaskawość Waszą zostanie przyjęte, zważywszy, że nie mogłem uczynić lepszego daru, jak dać Jego Wysokości możność zrozumienia w krótkim czasie tego wszystkiego, co ja poznałem i czego nauczyłem się w tylu latach,a z takim trudem i niebezpieczeństwami. Tego dzieła nie ubrałem i nie zapełniłem górnymi wyrażeniami ani szumnymi i kwiecistymi słowami, ani żadną inną ponętą lub ozdobą zewnętrzną, jakimi pisarze zwyczajnie zdobią swe utwory, bo chciałem, by niczym zgoła nie było upiększone i by wyłącznie prawdziwość treści, tudzież waga przedmiotu czyniły je miłym. A niechaj nie będzie poczytane mi za zarozumiałość, że człowiek niskiego i podłego stanu ośmiela się omawiać i regulować postępowanie książąt, albowiem jak ci, którzy rysują kraje, umieszczają się nisko na równinie, gdy chcą przypatrzyć się naturze gór i miejsc wyniosłych, a stają wysoko na górze, gdy chcą przypatrzyć się naturze miejsc niskich, podobnie trzeba być księciem, by dobrze poznać naturę ludów, a trzeba należeć do ludu, by dobrze poznać naturę książąt. Przyjmij przeto Wasza Wysokość ten skromny dar z tym sercem, z jakim go posyłam: jeżeli Wasza Wysokość tę książkę przeczyta i starannie rozważy, pozna, że głównym moim tam zawartym pragnieniem, jest, byś Wasza Wysokość osiągnął tę wielkość, jaką zapowiadają los i inne Jego zalety. A jeżeli Wasza Wysokość ze szczytu swej wielkości zwróci niekiedy oczy na niziny, spostrzeże, jak niezasłużenie znoszę ciężkie i nieustanne prześladowanie losu.