To książka techniczna, podobnie jak „Zajmująca fizyka”, ale niestety już nie tak zajmująca. Po prostu jest inaczej napisana, to nie opowieść o niuansach matematyki, a zadania i zagadki do rozwiązywania. Niektóre bardzo, bardzo stare, większość ciekawa.
Ale jakoś mało mnie wciągnęło. Ha, nadmienię, że Jeleński przytacza Perelmana podczas rozważania dość ciekawego zagadnienia: dlaczego człowiek nie mający żadnego punktu odniesienia nie jest w stanie maszerować w prostej linii, na przykład we mgle, śnieżycy, na równinnej pustyni. Zatacza wielkie koła. Wiecie? Ja nie wiedziałam.
Przeczytałam, parę zagadek rozwiązałam, do paru znałam rozwiązania już wcześniej (czytywało się Hodżę Nasreddina za młodu, a co!) – ogółem nie bawiłam się najgorzej, ale wolę fizykę.