(fot. Janusz Stobiński)
Marta Fox – poetka i powieściopisarka, autorka 40. wydanych książek (powieści, opowiadania, eseje, wiersze). Stara się pisać tak, by jej powieści “dorosłe” czytała młodzież, a ” młodzieżowe” czytali dorośli. Uwielbia łączyć fakty i fikcję. Życia uczy się od swoich córek i trzech wnuków oraz od psa, w 90 % FOX-teriera ( złośliwi twierdzą, że kundla).
Mieszka w dużej dziupli na V piętrze i na półkach z książkami.
Jej wiersze tłumaczone były na język angielski, niemiecki, hiszpański.
W 2004 roku otrzymała Złoty Telefon – honorowe odznaczenie „Niebieskiej Linii” – Ogólnopolskiego Pogotowia do Walki z Przemocą w Rodzinie, za książkę Coraz mniej milczenia. O dramatach dzieciństwa bez tabu.
W 2006 roku otrzymała honorowe odznaczenie Zasłużony dla Kultury Polskiej.
Powieści młodzieżowe zostały uhonorowane przez Polską Sekcję IBBY (International Board on Books for Young People) w konkursie „Książka Roku” 1995 i 2000.
Powieści dla dorosłych: Wielkie ciężarówki wyjeżdżają z morza, Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych, Kobieta zaklęta w kamień, Zuzanna nie istnieje, Autoportret z Lisiczką.
Tomiki poetyckie: Chcę być chłopcem jak mój ojciec, Dotknij mnie, tak dawno nie miałem kobiety, Kochać, Rozmowy z Miró, Wszystko co niemożliwe (wybór wierszy w wersji polsko-angielskiej.
Najbardziej znane tytuły dla młodzieży: Magda.doc, Paulina.doc, Pierwsza miłość, Kaśka Podrywaczka, Karolina XL, Iza Anoreczka, Cafe Plotka, Zołzunie.
Strona internetowa autorki: www.martafox.pl
Prowadzi bloga: http://marta-fox.blog.onet.pl/
Rekomendowanie książek, które są dla mnie ważne, to trudna sprawa. Trzeba dokonać wyboru i czuję się wówczas podobnie, jak Józef Hen, który stanął w Auchanie pomiędzy półkami i krzyknął: – Marta, zobacz, ile tu rodzajów majonezów i ketchupów. Nie mam jednej książki, którą mogłabym nazwać książką mojego dzieciństwa (Dzieci z Bullerbyn, Mały Książę, Karolcia, wiersze S. Jachowicza, J. Tuwima i J. Brzechwy). Mam natomiast jedną autorkę, dzięki której przetrwałam czas dojrzewania (Krystyna Siesicka) i która mi nigdy w swoich powieściach nie powiedziała „dzieci i ryby głosu nie mają”).
W 1994 roku napisałam wiersz Spowiedź:
„Moim pierwszym kochankiem był Thor Heyerdahl.
Pozwoliłam mu się porwać na Wyspy Wielkanocne, a potem
uwierzyłam, że to dla mnie zorganizował tę wyprawę,
zatrzymał czas i ustawił kamienne figury, które zaczęły mi
się zwierzać w chwili, gdy samotnie siedziałam na stożku
wygasłego wulkanu i patrzyłam na księżyc, leżący między
morzem i niebem.
Prawdziwej namiętności nauczył mnie jednak św. Jan od Krzyża
i od tej pory budziłam się w płomieniach miłości
których żar ranił mnie czule i dawał przedsmak
życia wiecznego.
Samotność dzieliłam razem z Franzem Kafką
i razem z nim umierałam ze strachu,
wiele nocy w różnych łóżkach tego świata
spędziłam z Cortazarem, aż w końcu wyruszyłam
z nim w podróż w osiemdziesiąt światów dookoła dnia.
Wtedy zrozumiałam, że szukanie jest moim znakiem,
emblematem łażących po nocy bez celu i wtedy
uwierzyłam, że suma moich działań nie może być
równa życiu i zaczęłam przyjmować to, co się dzieje, być
w harmonii z trwaniem i kochać życie bez względu na
logikę, bo dopiero wtedy można pojąć jego sens, jak uczył mnie
Dostojewski, z którym też spędziłam wiele dni i nocy.
Cierpiałam razem z Marquezem, a potem z Carpentierem
i wiedziałam, że cierpię i trudzę się dla ludzi, których
nigdy nie poznam, bo tak to już jest, że zawsze tęskni
się za szczęściem większym niż to, które jest.
Mann przekonał mnie, że czas nie mija
lecz kręci się w kółko.
Muszę przyznać, że była również w moim życiu kobieta,
która żyła na amfetaminie duszy,
Anna Sexton uwiodła mnie swoim bólem i siłą,
z jaką chciała wyfrunąć ze swojej głowy i pozbyć
się kraba, który zżerał jej serce.
O tym wszystkim opowiem Tobie, Eligiuszu, braciszku
w brązowej sutannie, który jesteś z kości i krwi,
a nie tylko z duszy w przestrzeni.
Opowiem Tobie, Eligiuszu, który jesteś
z papierosem w zębach i z nowym wierszem w oczach.
Myślę, że wysłuchasz mnie w skupieniu i nie będziesz
dla mnie bardziej surowy niż Twój Pan.
Opowiem Tobie, braciszku, a wtedy stanę się bielsza
ponad śnieg, ponad śnieg bielsza się stanę
i pójdę do nieba wprost z własną poduszką
i w ciepłych skarpetkach.”
Poniżej skusiłam się na listę autorów i tytułów.
Pozostawiam ją dla siebie otwartą.
1. Jack London, „Martin Eden” – przeczytałam w wieku 12 lat i uwierzyłam, że wytrwałością tudzież uporem można osiągnąć wiele. I uwierzyłam, że warto sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga.
2. Alice Miller, „Zniewolone dzieciństwo” – dzięki tej książce zrozumiałam, że nie jestem winna.
3. Julio Cortazar, „Gra w klasy” – Cortazar pokazał mi, że można wywrócić swój świat, ułożony wedle maminych kanonów, do góry nogami; i że po nas, choćby potop.
4. Wiersze Emily Dickinson – wracam do nich bardzo często, podziwiając precyzję języka i myśli tak proste, że genialne.
5. Fiodr Dostojewski, „Idiota” – dzięki tej powieści odroczyłam moje pierwsze samobójstwo, ponieważ chciałam najpierw zrozumieć mroczność i szaleństwo Nastazji Filipownej.
6. Herta Miller, „Sercątko” – dzięki tej lekturze do tej pory szukam wszędzie i piekła, i nieba, i podszewki każdego słowa, snu i zdarzenia.
7. Sandor Marai, „Pierwsza miłość” ( + wszystko pozostałe) – nie mogę sobie wybaczyć, że czytam go dopiero od trzech lat.
8. Oriana Fallaci, „Siła rozumu”, „Wściekłość i duma”, „Kapelusz cały w czereśniach” – boję się proroctw Fallaci, które, niestety, się spełniają; nazywam ją Świętą Orianą od Spraw Nieuniknionych.
9. Amos Oz – szczególnie ważna jest dla mnie „Opowieść o miłości i mroku” (nikt tak precyzyjnie jak A. Oz nie wytłumaczył, w jaki sposób „fakty mogą zagrażać prawdzie oraz kim jest „kiepski czytelnik”).
10. Zamierzam przeczytać każdą kolejną książkę napisaną przez:
– Remigiusza Grzelę (uwielbiam jego rzetelność dziennikarską, umiejętność tropienia najbardziej tajemniczych śladów, a także i to, że opowiadając o losach swoich bohaterów nie usuwa siebie z tej opowieści);
– Jerzego Pilcha (lubię jego frazę, wadzenie się z Bogiem i życiem, poczucie humoru i to, że wydumał Esmeraldę Dorsz);
– Gregoire Delacourt (odnajduję swoje tropy w „Pisarzu rodzinnym” i „Liście moich zachcianek”);
– Jennifer Clement (w „Trucizną mnie uwodzisz” oraz w „Prawdziwej historii opartej na kłamstwach” uwiodła mnie sposobem konstruowania powieści i tym, że życie jej bohaterów toczy się wspak i jest na lewą stronę);
– Zeruyę Shalev (wnika z ogromną wrażliwością w psychikę kobiety).